Uwaga konkurs!
Odpowiedz na jedno proste pytanie i wygraj wieczystą licencję na program, który posprząta Twój komputer.
Powiedz nam dlaczego potrzebujesz programu CleanMyMac X, a swoją odpowiedź wyślij na adres konkurs@mojmac.pl
Autor najlepszej odpowiedzi otrzyma od firmy Mac Paw wieczystą licencję na CleanMyMac X.
INFORMACJE
Nowości sprzętowe

REDAKCJA MMM
Logitech MX Anywhere 3 Mac
Ta niewielka mysz została stworzona, aby pracować na każdej powierzchni i w każdych warunkach. Wyposażono ją w rolkę MagSpeed, dobrze znaną z kultowych już „gryzoni” MX Master. Jak na model dla komputerów Apple przystało, wyposażono ją w złącze USB-C pozwalające wpiąć ją do każdego nowego komputera Mac. Bez problemu obsłużymy nią również iPada.
www.logitech.com
Twelve South Curve Riser
Nowa podstawka do monitora od Twelve South pozwoli sprytnie zagospodarować przestrzeń na biurku i jednocześnie poprawić komfort pracy. Wykonany ze stali Curve Riser umożliwi podniesienie monitora na wysokość bardziej przyjazną pracy. Pod stopką monitora umieścimy Maca mini, notatki lub dodatkowe dyski. Wyjątkowa jakość to ogromny atut tego urządzenia.
www.twelvesouth.com
Mudita Pure
Nie wszystko jeszcze powiedziano w temacie telefonów. Mudita Pure ma wysokiej jakości ekran z technologią E-ink, jest prosty w obsłudze i posiada świetnie brzmiące głośniki firmy Harman. Producenci zapewniają o jego wyjątkowych możliwościach w zakresie bezpieczeństwa i wygody użytkowania. Ponieważ telefon nie ma dostępu do internetu, jest świetnym urządzeniem do komunikacji bez rozpraszania się. Co ciekawe, za jego powstaniem stoi polska firma.
www.mudita.com
INFORMACJE
Nowe programy

REDAKCJA MMM
SimpleNote 2.0
Ten prosty edytor zaskoczy Cię możliwościami i wygodą tworzenia tekstów. Jego minimalizm zachęca do pisania, a obsługa tagów sprawi, że z łatwością zorganizujemy nasze notatki. Program wspiera system Markdown, a w dodatku działa współdzielenie dokumentów z innymi użytkownikami. Program działa praktycznie na każdej platformie, a w dodatku jest całkowicie darmowy.
www.simplenote.com
Luminar AI
Programiści ze Skylum zapowiedzieli nowe narzędzie do edycji zdjęć oparte na sztucznej inteligencji. Większość poleceń edycji powierzono automatyzacji aplikacji, a zadanie autora będzie polegać na ruchu kilkoma suwakami. Program będzie w stanie poprawić nienaturalnie wyglądającą skórę w portretach. W fotografii przyrodniczej otrzymamy moduły poprawiające wygląd nieba i innych elementów krajobrazu. Program będzie dostępny pod koniec roku.
www.skylum.com
SoundSource 5.0
Dzięki tej aplikacji można kontrolować dźwięk naszego Maka. Z jednego przyjaznego widoku mamy możliwość sterowania głośnością każdego podłączonego urządzenia oraz wszystkich aktywnych aplikacji. Program jest w stanie poprawić wrażenia dźwiękowe dzięki wbudowanemu Equalizerowi.
www.rogueamoeba.com
WYWIAD
Rozmowa z Grzegorzem Skowron-Moszkowiczem z CANAL+

Przemysław Marczyński
CANAL+ przyłącza się do walki o klientów, którzy rezygnują z tradycyjnej telewizji. Firma uruchomiła swój serwis internetowy i skutecznie przyciąga uwagę fanów dobrego kina. Jaki pomysł na konkurowanie z takimi serwisami jak Netflix ma francuski koncern telewizyjny? Czym w najbliższym czasie zaskoczy CANAL+ swoich klientów? O przyszłości najstarszego kanału premium w Polsce rozmawiamy z Grzegorzem Skowron-Moszkowiczem, dyrektor ds. budowania wartości klienta w CANAL+.

Przemek: Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na usługę telewizji na żądanie od Canal+? O wprowadzeniu jej mówiono już rok temu.
Grzegorz: Dostarczenie w pełni funkcjonalnego, innowacyjnego produktu wymagało od nas wielu miesięcy przygotowań oraz testów, nawet przy założeniu, że bazujemy na rozwiązaniu dostępnym we Francji od 2013 roku. Stopień dużej złożoności takiego wdrożenia może obrazować chociażby fakt, że Polska jest dopiero drugim krajem, do którego firma wprowadza tak zaawansowaną technologicznie telewizję. Prace nad serwisem cały czas oczywiście trwają, a w kolejnych miesiącach będziemy prezentować użytkownikom wiele nowych funkcjonalności.
P: Czuję pewną nieścisłość. W Polsce usługa nazywa się Canal+, natomiast we Francji myCanal. Co tu się wydarzyło?
G: Długo zastanawialiśmy się nad nazewnictwem usługi w Polsce, jednak w 2019 roku rozpoczęliśmy proces rebrandingu – pożegnaliśmy się z logo nc+ i zastąpiliśmy je logo CANAL+, chcąc dalej budować silny ekosystem usług pod szyldem jednej marki, która jest rozpoznawalna na polskim rynku od ponad 25 lat. Naturalnym krokiem było więc dla nas dalsze ujednolicanie nazewnictwa i budowanie kategorii rozrywki z logo CANAL+. Tym sposobem na rynku zadebiutował CANAL+ telewizja przez internet, a nie myCANAL, czy nasz najnowszy produkt PREMIERY CANAL+.
P: Mamy jednak w App Store aplikację na iOS, która nazywa się myCanal.
G: Mieliśmy. Już oficjalnie mamy CANAL+.
P: Jeden problem jednak nadal istnieje. Mogę kupić subskrypcję usługi, ale francuskiej odsłony usługi myCanal.
G: Trwają jeszcze finalne prace nad zregionalizowaniem aplikacji z poziomu sklepu AppStore. Obecnie wystarczy wybrać po prostu język polski przy pierwszym uruchomieniu aplikacji.

P: Czy za chwilę będziemy mogli płacić za abonament prosto z iPhone’a?
G: W tym momencie nie ma takich planów, co nie znaczy, że nie będzie to możliwe w przyszłości, ponieważ rozmawiamy z wieloma operatorami płatności, w tym również z Apple. Na start oferujemy płatność kartą przez przeglądarkę, co jest zdecydowanie najpopularniejszą formą płatności.
P: Jestem abonentem Canal+ i też chciałbym oglądać na Apple TV filmy z Canal+ Premium. Kiedy będę miał taką możliwość?
G: Gdy się patrzy z boku, sprawa może oczywiście może wydawać się bardzo prosta, jednak uwierz, że przy ponad 2 mln abonentów oferty satelitarnej ze zróżnicowanymi abonamentami, pakietami czy dostępami do kanałów spoza aktualnej oferty OTT dużym wyzwaniem są chociażby złożone kwestie licencyjne dostępu do kanałów i treści online. Niemniej wdrożenie rozwiązań znanych z nowego CANAL+ dla obecnych abonentów telewizji satelitarnej jest dla nas absolutnym priorytetem i bardzo mocno nad tym pracujemy.
P: Czy to oznacza, że obecna usługa NC+ Go zostaje ostatecznie zamknięta?
G: nc+ GO pozostaje z nami jeszcze przez jakiś czas jako usługa „TV everywhere” dla abonentów oferty satelitarnej. Planujemy jednak wykorzystać rozwiązania technologiczne nowego CANAL+, tak aby mogli z niego korzystać również abonenci telewizji satelitarnej w ramach ich oferty. Może to nastąpić już jesienią tego roku. Ze względu na różnice licencyjne oferta satelitarna nie będzie 1:1 pokrywała się z ofertą widoczną w telewizji przez internet – dlatego te dwa produkty jeszcze jakiś czas będą funkcjonowały obok siebie. Tak jak już wspominałem – to wymagający i złożony proces, nad którym obecnie mocno pracujemy.

P: Gdzie podziały się kanały w wysokiej rozdzielczości 4K?
G: Pracujemy nad wprowadzeniem treści 4K do oferty. Będą to zarówno wydarzenia w TV na żywo – głównie sport, ale również filmy, seriale czy programy dokumentalne, czyli wszystko to, co mogą oglądać abonenci naszej oferty satelitarnej. Treści 4K będziemy oferować jako opcję dodatkową dla osób, które będą chciały z niej skorzystać.
P: Jak CANAL+ chce walczyć o klientów z Netflixem?
G: Stawiamy się bardziej w pozycji integratora najlepszej rozrywki na rynku, a nie bezpośredniego konkurenta Netflixa, HBO czy innego dostawcy VOD. Oferta tego drugiego jest już zresztą zintegrowana z naszym produktem, a we Francji użytkownicy mogą od kilku miesięcy korzystać z oferty łączonej myCANAL i Netflix. W Polsce Netflix jest natomiast dostępny w ramach ofert łączonych dla abonentów oferty satelitarnej CANAL+. Chcę przez to powiedzieć, że celem CANAL+ jest budowanie ekosystemu najlepszej jakościowej rozrywki od wielu partnerów, dostępnej w jednym przyjaznym, zaawansowanym technologicznie i szeroko dostępnym miejscu. W nowym CANAL+ oferujemy to, czego widzowie szukają w telewizji na żywo i VOD – bez konieczności skakania po różnych platformach i bez „barier” w postaci kabla czy umowy. W jednym miejscu połączyliśmy więc programy informacyjne, publicystykę czy sport na żywo z katalogiem 37 000 filmów, seriali i szeroko rozumianej rozrywki na życzenie od CANAL+, HBO, FOX, National Geographic i innych partnerów. Mówimy o naszym produkcie, że to telewizja, którą wymyśliliśmy na nowo, i bardzo w to wierzymy.

P: Czy zatem możemy spodziewać się w serwisie kolejnej platformy Disney+? Czy Disney wjedzie do Polski właśnie poprzez platformę CANAL+? We Francji właśnie tak to się odbywa.
G: Póki co Disney+ nie zapowiedział nawet przybliżonej daty debiutu w Polsce, więc trudno cokolwiek przewidywać. Razem z uruchomieniem nowej usługi CANAL+ telewizja przez internet pokazaliśmy jednak, że możemy w jednym miejscu połączyć świat na żywo ze światem VOD – z treściami od wielu dostawców w tym m.in. HBO, FOX, National Geographic, Paramount i wielu innych. Będziemy oczywiście nadal rozmawiać z różnymi partnerami dostarczającymi szeroko rozumianą rozrywkę i poszerzać naszą ofertę.
P: Jakich nowości możemy się spodziewać w najbliższym czasie w CANAL+?
G: Już teraz możemy pochwalić się nową usługą PREMIERY CANAL+ (premiery.canalplus.pl), gdzie oferujemy możliwość legalnego wypożyczenia najnowszych filmów kinowych w najlepszej jakości. W najbliższym czasie planujemy wypuścić na rynek aplikacje obsługujące ten serwis, w tym na Apple TV i iOS. Poszerzamy też znacząco bibliotekę filmową, która ma urosnąć do ponad 500 produkcji w ciągu najbliższych tygodni. Kolejne miesiące zaowocują dodatkowymi funkcjonalnościami i optymalizacją naszego ekosystemu. O innych nowościach będziemy komunikować na bieżąco.
Witryna Canal+ : www.canalplus.com
OPINIA
Jeden mistrzowski ruch Apple, aby pokonać konkurencję

Przemysław Marczyński
Czy ostatnia konferencja Apple była spektakularna? Mnie cuchnęła przypalonym olejem, w którym wysmażała się kolejna, szósta już odsłona Apple Watch. Zobaczyliśmy też nowego iPada Air, który szuka swojego miejsca wśród tabletów, będąc jednocześnie argumentem za tym, by nie kupować obecnego iPada Pro. Szczerze – niespecjalnie mnie te nowości ujęły. Jednak mała, niepozorna usługa, która przewinęła się pomiędzy reflektorami padającymi na zegarek i tablet, może stać się dla firmy ważnym narzędziem w zmaganiach z konkurencją.

Jedna usługa, aby przyciągnąć klientów
Nic tak nie zachęca do kupowania jak oszczędności. Jeśli jestem w stanie wydać mniej, nie tracąc przy tym jakości czy funkcjonalności usług, bez wahania wybiorę takie rozwiązanie. Apple właśnie zaoferowało mi ofertę nie do odrzucenia – łączone pakiety usług w niższej cenie. Apple One to: Apple Music, Apple Arcade, iCloud oraz Apple TV+. W cenie 24,99 złotych miesięcznie będę mógł korzystać z tych czterech usług. Płacąc 39,99 zł, mam większy pakiet danych w iCloud oraz 5 osób do dzielenia się tymi funkcjami. Każde z tych rozwiązań przynosi nam kilkanaście złotych oszczędności. Będzie się trudno oprzeć takiej propozycji.

Wybieram Apple One
Dziś korzystam z abonamentu na większą przestrzeń dyskową dla mojej rodziny – 200 GB. Muzyka leci przez Spotify. Zupełnie nie gram w gry w usłudze Arcade. Bacznie natomiast obserwuję rozwój Apple TV+, chociaż dziś nie wydałbym na nią 24,99 zł miesięcznie. Nie spędzam przed telewizorem dużo czasu, a konkurencja, czyli Netflix, ma ogromną bibliotekę filmową. I tu Apple wykonuje prawdziwie mistrzowski prawy sierpowy. Daje mi ofertę, która jest tańsza, a jednocześnie oferuje równie dobry produkt jak konkurencja. Do tego mam kilka usług, które specjalnie mnie nie interesują, ale jeśli mam je mieć „za darmo”… kto wie, może się przydadzą. Za 200 GB w iCloud płacę 11,99 zł. Spotify Rodzina to wydatek 29,99 zł. Oszczędzając dwa złote będę miał dodatkowo dostęp do Apple TV+ oraz gier w Apple Arcade. Co wybieracie przy takiej ofercie? Dla mnie decyzja jest prosta… Apple One jesienią będzie mój.

Gra na czas
Każda biznesowa decyzja to czas na realizację projektu. Apple w świecie rozrywki musi mierzyć się z wielkimi graczami. Muzyka – Spotify, filmy – Netflix. Rozrywka – konsolowi giganci Sony i Microsoft. Usługa Apple One to świetne zagranie pozwalające złapać firmie drugi oddech w tym ekstremalnie trudnym wyścigu. Mając praktycznie za darmo Apple TV+ i Arcade, użytkownicy bez większych kalkulacji będą wybierać usługę z muzyką i większym dyskiem w iCloud (tu zawsze brakuje miejsca :-)).
Nie lubimy wychodzić poza strefę komfortu. Oferta Apple One to spójny ekosystem, który pozwoli nam trwać w dobrze znanych nam usługach. Czas gra tu na korzyść Apple, bo zarówno potencjał, jak i zasoby finansowe firma ma ogromne. Apple nie może kupić tylko jednej rzeczy – czasu na stworzenie wyjątkowych filmów. Apple One jest tu świetnym wymykiem pozwalającym na przytrzymanie uwagi klienta, co ma dać im czas na budowanie zaplecza filmowego i rozrywkowego. Apple będzie inwestować poważne pieniądze w produkcje filmowe i serialowe. W 2020 roku wydadzą ponad 6 miliardów dolarów. Werbowani są najlepsi aktorzy i reżyserzy. Spotkamy tu takie nazwiska jak: Martin Scorsese, Ridley Scott, Sofia Coppola, Leonardo DiCaprio, Tom Hanks… można wymieniać jeszcze kilka akapitów. Przy takim zestawie nazwisk nie może się ten projekt rozsypać.
Wyścig, kto ma więcej obiektywów w telefonie, przestał być dla klientów ważny. Producenci telefonów dokładają wiele starań, aby każdy ich telefon premium był wyjątkowy. Jednak faktyczne różnice między sprzętem zacierają się i są tak naprawdę detalami, na które przestajemy zwracać uwagę.
Jednak dodatkowe korzyści w postaci usług takich jak możliwość oglądania filmów czy słuchania muzyki nabiera coraz większego znaczenia. Apple też obserwuje swoje wyniki przychodów i widzi mocny wzrost pieniędzy napływający z usług. W trzecim kwartale 2020 roku Apple zarobiło na usługach ponad 13 miliardów dolarów. W tym samym okresie rok wcześniej była to kwota o półtora miliarda niższa. Wzrost przychodów jest tu bardzo dynamiczny, a ruch z Apple One tylko umocni tę sytuację. Klienci będą mieli nad czym się zastanawiać. Czy wybrać muzykę, filmy i gry u różnych dostawców? A może wystarczy usługa Apple gromadząca je wszystkie i dbająca o nasz portfel.
Ten czas rozważań, jaki firma postawi przed klientami, pozwoli im na przygotowywanie nowych produkcji dla Apple TV+ i poszerzania portfolio gier. Apple TV może stać się zarówno centrum rozrywki filmowej, jak również gier. Apple One mocno zamiesza na rynku, dając klientom wyjątkowo ciekawą alternatywę korzystania ze swoich ulubionych rozrywek w jednym miejscu.
OPINIA
Nowości dostępnościowe w iOS14

Piotr Witek
Kolejny rok przyniósł nam nową, już 14 wersję mobilnego systemu operacyjnego dla urządzeń firmy Apple. Zatem zgodnie ze świecką tradycją, od kilku lat kultywowaną w MMM, przyszła pora na podsumowanie nowości z obszaru dostępności, jakie zostały zaimplementowane w iOS14.


Wzrok
Aktualnie działanie tej funkcji ogranicza się do trybu na żywo, czym najbardziej przypomina rozpoznawanie krótkich tekstów w aplikacji Seeing AI. W przypadku iOS14 wystarczy uruchomić kamerę iPhone’a w trybie Aparatu, aby system w locie zaczął rozpoznawać tekst. A gdy tylko jakiś tekst znajdzie się w obiektywie kamery, program odczytu ekranu zacznie go odczytywać użytkownikowi. Funkcja ta działa automatycznie, jeśli tylko VoiceOver jest włączony. Niestety, do tempa i jakości pracy Seeing AI jeszcze jej sporo brakuje.
W trybie włączonego aparatu iOS14 wprowadza rozpoznawanie obiektów w locie. Wcześniej ta funkcja dostępna była jedynie dla użytkowników iPhone’a 11. Aktualnie również właściciele starszych urządzeń mogą skorzystać z kamery do „rozejrzenia się” wokół siebie. Przy włączonym programie odczytu ekranu VoiceOver iPhone anonsuje obecność różnych obiektów widzianych okiem kamery w rodzaju: stół, okno, obraz, pies itp., itd.
Rozpoznawanie obiektów na zdjęciach i obrazach, choć obecne wcześniej w systemie iOS13, w nowszej wersji iOS działa znacznie lepiej. Co ciekawe, rozpoznawanie obrazów zostało rozszerzone również na różnego rodzaju ikony, w tym także te systemowe. VoiceOver informuje o użyciu funkcji rozpoznawania albo odpowiednim dźwiękiem, albo komunikatem głosowym. Anonsowanie rozpoznanej grafiki można również całkowicie wyłączyć.
Nowy system iOS umożliwia wreszcie trwałe etykietowanie zdjęć i nagrań video. Oznacza to, że po odpowiednim opisaniu zdjęcia lub nagrania video, gdy użytkownik zechce je komuś udostępnić, to będzie mógł to zrobić wraz z przypisaną etykietą. Była to jedna z tych bardzo oczekiwanych funkcji, szczególnie przez osoby z dysfunkcją wzroku, które nigdy nie były pewne, jakie zdjęcia znajdują się w rolce aparatu – które można udostępnić, które skasować, a które komuś pokazać. Użytkownicy VoiceOver mogą zapoznać się z podpisem zdjęcia lub video, korzystając z wirtualnego pokrętła i jego nowej pozycji o nazwie Więcej Zawartości.
W iOS14 VoiceOver w znacznie szerszym zakresie wykorzystuje uczenie maszynowe. Dzięki temu może wykrywać i opisywać w inteligentny sposób różnego typu elementy sterujące. Jeśli w danej aplikacji znajdują się elementy o programistycznie nieokreślonej roli (przycisk, pole wyboru etc.), VoiceOver jest w stanie je zidentyfikować, określić ich stan (włączone, zaznaczone etc.), a nawet umożliwić po nich nawigację za pomocą Wirtualnego Pokrętła.Dzięki tej funkcji dotychczas niedostępne aplikacje mogą stać się dostępne dla użytkowników VoiceOver.
W systemie iOS14 wielu zmian doczekała się aplikacja Lupa. Przede wszystkim otrzymała ona osobną ikonę aplikacji. Można ją teraz dodać do ekranu głównego, biblioteki aplikacji oraz funkcji SpotLight. Wystarczy włączyć funkcję Lupa w ustawieniach dostępności, aby nowa ikona pojawiła się w katalogu Narzędzia.
Jednak znacznie ciekawszą nowością w aplikacji Lupa jest możliwość ukrywania wszystkich wyświetlanych kontrolek. Dzięki temu powiększany obraz widziany jest na całej powierzchni ekranu. Wcześniej możliwość taka pojawiała się tylko w momencie wykonania stopklatki. W iOS14 panel z kontrolkami można zsunąć w dół, poza ekran, a pozostałe widoczne suwaki ukryć podwójnym stuknięciem w ekran. W ten sam sposób przywołujemy je z powrotem.
Zmianie uległ także widok interfejsu, na pierwszym planie umieszczony został suwak kontrastu. Za to pozostałe elementy interfejsu użytkownik może teraz dopasować do własnych preferencji, np. wybierając, które elementy mają być najbardziej wyeksponowane, które zminimalizowane, a które ukryte. W podobny sposób można spersonalizować listę filtrów, odznaczając te, z których nie korzystamy.
Aplikacja otrzymała również nowy tryb Multiujęć, umożliwiający wykonywanie wielu tymczasowych stopklatek, które nie są zapisywane w rolce aparatu. Aby je przejrzeć, należy stuknąć w Pasek Stopklatek, zlokalizowany w prawym dolnym rogu ekranu. Zdjęcia przechowywane są na Pasku do momentu stuknięcia w przycisk Zakończ.


Ruch i Motoryka
W tej sekcji Dostępności, pod przyciskiem Dotyk, pojawiła się zupełnie nowa funkcja o nazwie Stuknięcie w Tył. Polega ona na możliwości wywołania, poprzez podwójne lub potrójne stuknięcie jednym palcem w tył iPhone’a, którejś z predefiniowanych akcji. Są to zarówno skróty systemowe, pozwalające otworzyć centra Powiadomień czy Sterowania, zwiększyć lub zmniejszyć głośność, zrobić zrzut ekranu, lub zablokować ekran, jak i skróty Dostępności umożliwiające włączanie i wyłączanie VoiceOver, Zoom, Asistive Touch, Lupy, czy zmianę kolorystyki. Jednak największe możliwości nowej funkcji drzemią w połączeniu Stuknięcia w Tył z własnoręcznie tworzonymi Skrótami. W ten sposób możemy wywoływać dowolną aplikację, zaprogramowaną akcję i co tam tylko przyjdzie nam do głowy.
Funkcja Voice Control, umożliwiająca sterowanie iPhone’em bez jego dotykania, otrzymała dwa nowe języki. Oczywiście jeśli tak w ogóle można nazwać brytyjski i indyjski angielski, które dołączyły do amerykańskiego angielskiego.
Jednak najważniejsza zmiana dotyczy możliwości współpracy funkcji Voice Control z systemowym programem odczytu ekranu VoiceOver. Dotychczas osoby z dysfunkcją wzroku nie mogły z tej funkcji korzystać. Obecnie oba rozwiązania doskonale ze sobą współpracują.


Słuch
Sekcja Słuch w iOS14 zawiera zupełnie nową funkcję o nazwie Rozpoznawanie Dźwięku.
Jej aktywowanie sprawia, że iPhone zaczyna nasłuchiwać dźwięków otoczenia, i alarmować użytkownika w momencie, gdy wykryty zostanie jakiś odgłos, należący do jednej z 14 różnych kategorii dźwięków, np. dzwonków do drzwi, alarmów czujnika dymu, krzyków, szczekania psa lub płaczu dziecka. Jeśli iPhone rozpozna dźwięk, na ekranie pojawia się powiadomienie z informacją, że został wykryty dźwięk, który brzmi np. jak dzwonek do drzwi.
Jest to funkcja szczególnie ważna dla osób głuchych i niedosłyszących. Dzięki niej zostaną one poinformowane o istotnych wydarzeniach, o których nie mogłyby się dowiedzieć w inny sposób. Jednak jest to również niezwykle przydatna funkcja dla wszystkich lubiących słuchać na słuchawkach głośnej muzyki lub dla osób korzystających z funkcji aktywnej redukcji hałasu. Niemal nikt w takiej sytuacji nie usłyszy dzwonka do drzwi, alarmu, czy płaczu dziecka.
Wśród opcji Dostępności znalazły się także ustawienia dotyczące słuchawek, a w szczególności AirPods Pro oraz Beats. Poza takimi stworzonymi dla AirPods Pro drobiazgami, jak możliwość włączenia tłumienia hałasów otoczenia tylko w jednej słuchawce czy ustawienie siły nacisku na przełączniki słuchawek, opcja o nazwie Dźwięk Wizualny kryje w sobie możliwość precyzyjnego dostrajania słuchawek. Użytkownik może dopasować do swoich preferencji odpowiednie brzmienie dźwięku oraz przypisać je do różnych sytuacji np. Połączenia Telefoniczne czy Słuchanie Muzyki. Kreator ustawień jest bardzo prosty i przez cały czas prowadzi użytkownika za rękę. Całość konfiguracji trwa ok. 5 min.
RTT (ang. Real-Time Text – Tekst na żywo) to usługa, z której od roku 2017 korzystać mogą niesłyszący użytkownicy systemów iOS. RTT przypomina nieco wymianę wiadomości tekstowych. W tej usłudze tekst wpisywany przez nadawcę jest w tym samym czasie widziany przez odbiorcę. Nie trzeba stukać w przycisk Wyślij. Dzięki temu rozmowa jest dynamiczna, znacznie szybsza i bardziej naturalna. iOS14 wprowadził możliwość wyświetlania powiadomień i tekstów RTT również na innych ekranach, nie tylko w oknie rozmowy.
Kolejna nowość dostępnościowa dla osób głuchych pojawiła się w FaceTime Video. Dotychczas w trakcie rozmowy video na FaceTime powiększany był obraz aktualnie mówiącej osoby. Od iOS14 FaceTime automatycznie rozpoznaje, czy w danym połączeniu video uczestniczy osoba posługująca się językiem migowym. Jeśli iOS wykryje taką osobę, to w momencie gdy zacznie ona migać, jej obraz zostanie automatycznie powiększony tak, aby inni uczestnicy nie mieli problemu z dostrzeżeniem każdego, najmniejszego gestu i szczegółów mimiki.
Ostatnią nowością z obszaru dostępności, jaka trafiła do iOS14, jest możliwość przeprowadzania cichej konwersacji z Siri. Teraz, gdy włączony jest tryb wyciszenia iPhone’a, Siri na nasze pytania nie będzie odpowiadała głosem, a jedynie wyświetli odpowiedzi na ekranie. Jeśli jednak przy nadal włączonym wyciszeniu wywołamy asystentkę komendą „Hey Siri”, to odpowie nam głosowo, tak jak bez wyciszenia. Funkcja ta domyślnie jest włączona, więc jeśli komuś jej działanie się nie podoba, warto ją od razu wyłączyć.


Podsumowanie
Po raz kolejny do systemu iOS trafił cały szereg udogodnień sprawiających, że coraz więcej osób o specjalnych potrzebach będzie chętniej sięgać po mobilne urządzenia Apple. Co więcej, wraz z kolejnymi wersjami beta można było zauważyć, że pojawiają się, a następnie po testach wycofywane są różne drobne zmiany, które nie zostały uznane za warte wdrożenia. Przykładem takiej funkcji była nowa opcja VoiceOver o nazwie Mów w trakcie połączeń. Jej aktywowanie sprawiało, że głos VoiceOver słyszalny był dla innych uczestników połączeń telefonicznych lub FaceTime. W najnowszej becie iOS14.6 – najnowszej w czasie pisania tego artykułu – ta funkcja już nie występuje. Więc albo nigdy się już nie pojawi w systemie, albo dopiero w ulepszonej odsłonie trafi do którejś kolejnej wersji iOS. Dzięki takiemu podejściu do finalnego systemu dołączą tylko sprawdzone rozwiązania, nie sprawiające użytkownikom żadnych trudności, tym samym zachęcając ich do dalszego korzystania z produktów Apple.
W ostatecznej wersji systemu znajdą się na pewno i takie elementy dostępnościowe, o których tutaj nie wspomniałem, ponieważ po prostu ich nie zauważyłem. Zazwyczaj dopiero po kilku miesiącach obcowania z nowym środowiskiem, w przeróżnych sytuacjach, ujawniają się te drobne, na co dzień niezauważane udogodnienia. Więc z myślą o wszystkich użytkownikach systemu iOS o szczególnych potrzebach wyrażam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej.
A14 nowy procesor na nowe czasy

Jaromir Kopp

A14 to pierwszy na świecie dostępny dla konsumentów procesor
wykonywany w technologii 5 nm. W tej technologii wymiary liczy się już w atomach. Tak ogromna miniaturyzacja pozwoliła na upakowanie o 38% więcej tranzystorów niż w A13. To znów pozwoliło na znaczną rozbudowę jednostek wewnętrznych. Najlepiej to widać po Neural Engine, który został powiększony z 8 do 16 rdzeni. Zmiany spotkały też układy graficzne. Dodatkowo A14 ma znacznie przebudowany system pamięci podręcznej i inne jednostki pomocnicze.
A14 debiutuje w iPadzie Air. Sytuacja bez precedensu
A14 będzie również sercem nadchodzących iPhone’ów 12. Niestety podczas prezentacji nowy procesor porównywano do poprzednika z iPada Air, czyli do A12. Z tego powodu możemy jedynie w przybliżeniu określić, o ile A14 może być szybszy od jednostki znanej z iPhone’ów, czyli A13.

Rdzenie: 2+4+4+16
A14 ma aż dwa razy więcej rdzeni Neural, których głównym zadaniem są obliczenia wspierające nauczanie i rozpoznawanie maszynowe (sztuczna inteligencja), za pomocą działań zbliżonych do realizowanych w sieciach neuronowych. Wydajność tej jednostki względem A12 wzrasta dwa razy, a porównując do A13 – aż o 83%. Apple chwali się też znacznym usprawnieniem jednostki macierzowej. Cztery rdzenie graficzne oczywiście też zostały udoskonalone. Te jednostki są najbardziej obciążone przy zastosowaniach AI, które dla Apple są tak ważne. Ważne ze względu na ogromną ilość zadań wykonywanych wewnątrz urządzeń, bez konieczności przesyłania wrażliwych danych na serwery.
A14 nadal posiada dwa rdzenie CPU wydajne i 4 ekonomiczne. To się nie zmieniło względem A12 i A13. Ich moc obliczeniowa wzrosła o 40% względem A12. Aproksymując, oznacza to większą szybkość działania względem A13 o 16%. W przypadku grafiki A14 wyprzedza A12 o 30% wg informacji od Apple. To trochę ponad 8% względem A13.
Również część procesora A14 odpowiedzialna za analizę obrazu z kamer została „znacznie ulepszona”, ale tu akurat nie podawano wielu informacji.

Jak wydajny będzie procesor A14 w iPhone 12?
Możemy się spodziewać przyrostów wydajności, które wyliczone zostały powyżej. Jednak podczas konferencji 15 września nie podano wszystkich szczegółów procesora, dlatego przy prezentacji iPhone’ów można jeszcze liczyć na pewnie zaskoczenie np. informacjami o jednostce analizującej obraz.
Jaki A14 (X, Y, Z) trafi do Maców?
Wg wcześniejszych informacji wersja dla tegorocznych Maców z Apple silicon i być może wiosennych iPadów Pro będzie miała aż 8 rdzeni wydajnych. To 4 razy więcej niż wersja „podstawowa”, którą poznaliśmy. Przyrost wydajności będzie więc ogromny. A14 z literką na końcu powinien spokojnie stanąć do rywalizacji z procesorami Intela, i to nawet i7 znanymi z MacBooków Pro. Nie przeszkodzi mu w tym nawet emulator Rosetta 2.
Czy to nam chciał powiedzieć Craig Federighi, gdy mijała go kamera podczas konferencji?
Zdjęcia:
apple.com
unsplash.com
TEMAT NUMERU
iPad Air 4 podnosi poprzeczkę bardzo wysoko

Jaromir Kopp

Nowa obudowa i dwa debiuty
Obudowa jest nowością, ale głównie dla Air. Jest ona wzorowana na iPadzie Pro. Jednak została pozbawiona Face ID. Ekran jest minimalnie większy, niż się spodziewaliśmy. Ma 10,9″. I tu przechodzimy do debiutów. Jak widać, pod ekranem nie ma miejsca na przycisk „Początek”, w którym można by umieścić Touch ID. Apple zdecydował się przenieść skaner linii papilarnych do włącznika, czyli przycisku górnego. To pierwsze z debiutujących rozwiązań w tym iPadzie.
Drugim jest zaskakująca premiera flagowego procesora A14. Jego możliwościom poświęciliśmy osobny artykuł. Gwarantuje on iPadowi Air 4 przyrost wydajności względem poprzednika od 30% (grafika), przez 40% (CPU) po 100% (Neural engine). To daje ogromne zwiększenie mocy obliczeniowej. Choć A12Z stosowany w najnowszych iPadach Pro jest naprawdę wydajny dzięki większej ilości rdzeni, to suma innych elementów A14 może w wielu zastosowaniach zrównać iPada Air 4 z obecnymi Pro.
Za debiut, ale tylko w „kategorii Air”, można uznać zmianę portu Lightning na USB-C. I jest to zmiana niebagatelna, bo pozwala na zastosowanie całej klasy nowych akcesoriów i urządzeń wymagających większego transferu danych.

Z iPadem Pro nowego Air łączy jeszcze Magic Keyboard i etui Smart Keyboard Folio.
Jednak aby nie było tak wesoło, a zapasy iPadów Pro nie zostały gwałtownie przecenione, to iPad Air ma też sporo braków względem Pro. Brak Face ID, Ekran True Tone minimalnie mniejszy od iPad Pro 11″ i brak w nim ProMotion (120 Hz). Nie ma też LiDAR-a, czyli skanera 3D oraz dodatkowego aparatu ultraszerokokątowego. iPad Air jest wyposażony w jeden obiektyw znany z Pro, czyli 12 MPx o jasności 1,8f. Przednia kamera tak jak w Pro ma 7 MPx, ale jest ciut jaśniejsza 2,0f względem 2,2.
Apple ograniczył również wybór pamięci masowej. Air jest tylko w dwóch rozmiarach: 64 GB i 256 GB. Amatorzy 512 GB i więcej muszą już spojrzeć na iPady Pro. Również dźwięk jest gorszy niż w Pro. Zastosowano dwa głośniki, które pozwalają na efekt stereo tylko w trybie poziomym, choć w nim jest najbardziej potrzebny. Tak jak w Pro, zastosowano łączność Wi-Fi 6 (802.11ax) i Bluetooth 5.0, a Apple chwali się, że LTE jest 60% szybsze niż w poprzedniku.
Dla estetów mam dobre wieści. iPad Air 4 jest dostępny aż w pięciu kolorach: srebrnym, gwiezdnej szarości, różowym złocie, zielonym i błękitnym.
Cena od 2899 zł jest trochę wyższa niż poprzednika, ale w zamian dostajemy znacznie więcej „iPada w iPadzie”. Ten model ma bardzo dobry iloczyn możliwości do ceny. Kto wie, czy nie lepszy niż iPad 8, ale w innej „kategorii cenowej”.
Zdjęcia:
apple.com

TEMAT NUMERU
Apple Watch s6: jeden nowy sensor, kilka nowych funkcji

Jaromir Kopp
Wiele razy zdarzało mi się mówić, że Apple Watch jest moim ulubionym urządzeniem Apple, poza komputerami oczywiście. Nowy zegarek to trzeci model w znanej formie, która zadebiutowała wraz z series 4. W tym roku Apple zafundował nam trochę jednak więcej zmian niż rok temu, w tym kilka istotnych.

Pomiar poziomu nasycenia krwi tlenem
To jeden z bardziej istotnych parametrów życiowych. Jest monitorowany u pacjentów na oddziałach intensywnej terapii oraz przez sportowców. Teraz będzie monitorowany również przez Apple Watch s6. Pomiar można wykonać na życzenie, ale będzie też, podobnie jak pomiar tętna, wykonywany co jakiś czas, gdy użytkownik będzie w spoczynku. Również podczas snu. Nowy sensor wpisuje się też dobrze w nową sytuację na świecie. Spadek nasycenia krwi tlenem może być objawem COVID-19. Z pandemią wiąże się również nowa funkcja watchOS 7, czyli przypomnienia o myciu rąk i pomiar czasu jego trwania. Tej funkcji do działania wystarczy jednak Apple Watch s4 lub nowszy.

Nowy procesor bazujący na A13
Apple Watch s5 nie był szybszy od s4. Tym razem s6 jednak przyśpiesza i to aż o 20%. Zawdzięcza to nowemu sercu s6. Pomimo większej wydajności i innym funkcjom, które zaraz opiszę, s6 nadal wytrzymuje oficjalnie 18 godzin pracy tak jak wszystkie wcześniejsze zegarki. W praktyce często ten parametr okazuje się niemal dwa razy lepszy. Dodatkowo nowy zegarek ładuje się szybciej. Wystarcza mu 1,5 godziny na ładowarce. Apple Watch s6 ma ekran 2,5 raza jaśniejszy w trybie „bez uwagi” względem s5.
Apple udoskonalił też inne sensory, w tym wysokościomierz atmosferyczny. Może on działać, stale zliczając zmiany wysokości z dokładnością do 30 centymetrów. W każdym momencie możemy sprawdzić, ile metrów w górę i w dół pokonaliśmy od początku dnia. Do tej pory zegarek zliczał nam tylko piętra.
Istotną nowością jest też wbudowanie układu U1, czyli modułu UWB. Pozwoli to na znacznie precyzyjniejszą lokalizację zegarka i innych urządzeń z U1 w tym spodziewanych niebawem AirTags. Apple zapowiada, że UWB ma być również stosowany w „kluczykach do samochodu następnych generacji”, z którymi Apple Watch będzie kompatybilny.
Niestety Apple z bliżej nieznanych powodów pozbawił nowe zegarki funkcji Force Touch. To niestety utrudnia lub przynajmniej zmienia sposób wywoływania wielu funkcji w systemie i aplikacjach.

Nowe kolory, jedno wykończenie mniej
Fanów droższych zegarków zasmuci fakt, że nie będą mogli zakupić Apple Watch s6 w wersji ceramicznej. Będzie trzeba zadowolić się aluminium, stalą lub tytanem (w Polsce niedostępnym). Za to wersje „aluminium” otrzymają dwa nowe kolory. Niesamowicie piękny product RED i granatowy. Odcień złoty również lekko się zmienił.
Ważne, że wbrew moim wcześniejszym obawom, Apple Watch nie podrożał. Wersje 40 mm zaczynają się od 1899 zł, 44 mm 2049 zł. Za modem należy dopłacić 450 zł.
Zdjęcia:
apple.com

TEMAT NUMERU
Apple Watch SE… okrojona, ale tańsza wersja s6

Jaromir Kopp
Plotki się potwierdziły tylko częściowo, a Apple nas mile zaskoczyło. Nowa tańsza wersja Apple Watch okazała się stworzona w znacznej mierze na bazie s6, a nie s4 lub s5, jak się wcześniej mówiło. To kolejny dowód na to, że Apple czerpie naukę z sukcesu iPhone’a SE.

Bardzo przystępna cena wersji z modemem LTE
Zacznę od tego, co Apple Watch SE ma wspólnego z s6. Ma te same udoskonalone sensory: żyroskop, przyśpieszeniomierz i nowy, stale działający wysokościomierz atmosferyczny. Procesor zastosowano taki sam jak w s5, czyli jedynie 20% wolniejszy od s6. Jednak aby zaoferować nowy zegarek w tak atrakcyjnej cenie, Apple musiało pozbawić go niektórych funkcji. Nie ma on EKG ani pomiaru nasycenia krwi tlenem, a ekran nie może być „stale włączony”.

Zaskakująca jest cena wersji z modemem, obsługująca połączenia telefoniczne.
Od podstawowej jest tylko 250 zł droższa. Przypomnę, że za s6 z „telefonem” należy wyłożyć aż 450 zł więcej. Wygląda na to, ze SE jest stworzony specjalnie dla nowej funkcji, czyli Ustawień rodzinnych.
Apple Watch SE pozwala na wezwanie pomocy, tak jak inne modele i wykrywa groźne upadki. Wraz z Ustawieniami rodzinnymi, które niebawem trafią do oferty Apple, stanowi idealne wyposażenie dla najmłodszych i najstarszych członków rodziny, którzy nie mają swoich iPhone’ów, ale którym chcemy zapewnić ochronę i możliwość kontaktu oferowane przez Apple Watch.
Ceny SE zaczynają się od 1299 zł (40 mm). Za wersję 44 mm należy zapłacić 1449 zł, a jak już wspomniałem „telefon w zegarku”, kosztuje tylko dodatkowe 250 zł.
Zdjęcia:
apple.com

TEMAT NUMERU
Apple Watch w konfiguracji rodzinnej

Jaromir Kopp
o wyjątkowo interesujący pomysł. Apple Watch nie urwał się jeszcze ze smyczy, która łączy go z iPhone’em, ale zdecydowanie zmieniają się zasady gry. Nowa usługa Apple, która w zasadzie nie ma jeszcze ustalonej polskiej nazwy i występuje pod kilkoma, może nie zainteresuje wszystkich, ale dla niektórych z nas może być bardzo atrakcyjna. Już niebawem będzie można z jednym iPhone’em połączyć kilka zegarków różnych członków rodziny, posiadających własne numery telefonów.

Dziecko i rodzice „w kontakciku”
O tym, że Apple Watch uratował niejedno życie, dowiadujemy się nie tylko z materiałów promocyjnych Apple. Funkcja wykrywania upadku czy alarmowe połączenia SOS pomogły już wielu osobom. Jednak nawet w codziennym życiu Apple Watch się bardzo przydaje, zwłaszcza w szybkiej komunikacji. Niestety, jak wiecie, do tej pory każdy Apple Watch wymagał sparowanego z nim iPhone’a, który należał do tej samej osoby. Już niebawem to się zmieni.
Ustawienia rodzinne dla Apple Watch pozwolą sparować z jednym iPhone’em kilka zegarków należących do różnych osób, posiadające indywidualne numery telefonów. Rodzice będą mogli wyposażyć dzieci w Apple Watch, bez konieczności udostępniania im iPhone’a, do którego mogą być jeszcze zbyt młode. Podobnie osoby starsze, które nie potrzebują smartfona, mogą pozostać w kontakcie z innymi członkami rodziny, a ich zegarek wezwie pomoc, gdyby przydarzył im się poważniejszy upadek.

Apple Watch w konfiguracji rodzinnej
pozwala na swobodne komunikowanie się przez telefon, wiadomości tekstowe czy Walkie-Talkie. Funkcje rejestrowania aktywności i aplikacje dostępne w App Store dla zegarka również będą działać.
Konfiguracja rodzinna wymaga Apple Watch s4, s5, SE, s6 lub nowszego z modemem (cellular) oraz odpowiednim planem taryfowym. Najtańszy zegarek działający z tą funkcją to Apple Watch SE 40 mm „LTE” za 1549 zł. Usługa będzie dostępna w 12 krajach świata, w tym w Polsce. Na razie jedynym operatorem w naszym kraju wspierającym specjalne plany dla rodzinnego Apple Watch będzie Truphone. Abonament bez limitów danych i połączeń dla Apple Watch „w rodzinie” kosztuje 29 zł miesięcznie lub 299 zł rocznie.
Zdjęcia:
apple.com
TEMAT NUMERU
Ósme wcielenie iPada

Jaromir Kopp

A12 – w końcu zmiana procesora
To druga z supermocy tego wcielenia iPada. Poprzednia aktualizacja nie zmieniła wiele wewnątrz podstawowego modelu, za to zmieniła jego obudowę. Tym razem jest odwrotnie. Apple w najtańszym iPadzie zastosował bardzo przyzwoity procesor A12. I to jest chyba najważniejsza nowość w tej generacji, poza obniżeniem polskiej ceny, choć w USA pozostała ona bez zmian. iPad za 1599 zł nawet w tej podstawowej wersji stał się bardzo dobrym narzędziem nie tylko w edukacji, ale i w naszych domach.

Zmiana procesora zwiększa wydajność
iPada o 40% względem poprzednika. To naprawdę daje się odczuć. Kupując obecny model, możemy być pewni, że posłuży kilka lat. Niestety, jedyną zauważalną jeszcze zmianą, jest nowy 20-watowy zasilacz, który znajduje się w zestawie.
Nie zmienia się złącze i kabel Lightning. Bez zmian pozostało Wi-Fi 5 i Bluetooth 4.2. Najpewniej też Apple nie dodał pamięci, ale iPadOS 14 nawet z 2 GB radzi sobie dobrze na starszych modelach, a w poprzedniej i najprawdopodobniej tej generacji ma 3 GB. Pozwala to na jednoczesną pracę bez przeszkód z dwiema uruchomionymi aplikacjami.
Po pozornie drobnych zmianach ten model ma wyjątkowo dobry stosunek możliwości do ceny.

Zdjęcia:
apple.com
TEMAT NUMERU
One… Apple bardzo chce, abyśmy oglądali TV+

Jaromir Kopp
Ilość usług oferowanych przez Apple stale rośnie. Właśnie zaanonsowano nam kolejną, która niestety będzie jeszcze długo w Polsce nieosiągalna. Chodzi o Fitness+. Jednak na te usługi, które są dostępne u nas, też można wydać sporą sumkę miesięcznie. Może to Was zaskoczy, ale Apple chce na nas zarabiać mniej!

Apple One w Polsce
W wielu krajach dostępne już jesienią będą trzy pakiety. U nas zabraknie Premium, bo dwie ważne usługi z tego zestawu nie są w Polsce dostępne. Chodzi o wspomniany Fitness+ i News+.
Na szczęście dwa abonamenty, które Apple wprowadzi w Polsce: One dla Ciebie i One dla rodziny, wydają się już teraz bardzo atrakcyjne.
W pierwszym za jedyne 24,99 zł miesięcznie otrzymujemy Apple Music (20 zł lub 10 dla studenta), TV+ (25 zł lub za darmo przez rok), Arcade (25 zł) oraz iCloud 50 GB (4 zł). Jak widać, już przy dwóch najtańszych usługach z tego pakietu (Apple Music i iCloud) wychodzimy na zero, a pozostałe otrzymujemy „gratis”.
Drugi pakiet dla rodziny różni się tym, że usługi możemy dzielić z pięcioma dodatkowymi osobami, a iCloud ma pojemność 200 GB. Tu znów wychodzimy na zero, a nawet oszczędzamy 2 zł, jeżeli opłacaliśmy Apple Music rodzinne i iCloud 200 GB. Ponownie Apple TV+ i Arcade otrzymujemy gratis.

Co, jeśli oferowana przestrzeń iCloud okaże się za mała?
Apple informuje, że w takiej sytuacji wystarczy dokupić większą przestrzeń. I tu niestety pojawiają się pytania na razie bez odpowiedzi. W momencie, gdy piszę te słowa, wsparcie Apple nie wiedziało nic na ten temat, a strona WWW nie wnikała w takie szczegóły.
Wątpliwości przedstawię na własnym przypadku. Opłacam teraz Apple Music rodzinne (30 zł) oraz iCloud 2 TB (40 zł) i oglądam TV+ chętniej niż Netflix. Tę ostatnią usługę do końca października mam jeszcze za darmo, potem przyjdzie mi płacić 25 zł miesięcznie. W pakiecie rodzinnym One otrzymam wszystkie usługi za 40 zł, ale w iCloud 200 GB się nie zmieszczę. Będę musiał dopłacić do 2 TB. Niestety nigdzie nie znalazłem informacji ile. Czy Apple zażąda pełnej opłaty? Czy zadowoli się dopłatą różnicy pomiędzy ceną 200 GB a 2 TB? A może zastosuje jakąś pośrednią metodę?
Zdjęcia:
apple.com
TEMAT NUMERU
Przegląd akcesoriów do urządzeń Apple

Redakcja MMM
Zhiyun Smooth X
gimbal który możesz wydłużyć jak selfie stick o 26 cm! Zhiyun Smooth-X to nowy, składany gimbal rozmiaru dłoni o masie jedynie 246 g, który łatwo schować w torbie lub nawet w kieszeni. Do gimbala dołączana jest nowa aplikacja ZY Cami, która dedykowana jest do Smooth-X i posiada wszystko, co powinien mieć współczesny twórca treści video. Nie musisz już wybierać między wysokiej jakości filmem a wygodą podróżowania. Dzięki stabilizatorowi Zhiyun Smooth-X możesz mieć obie te przyjemności!
SMOOTH-X zapewnia absolutnie proste i płynne sterowanie za pomocą zaledwie trzech przycisków. Poręczny panel sterowania umożliwia robienie zdjęć, nagrywanie filmów i sterowanie zbliżeniami. Na telefonach z iOS Zhiyun Smooth X umożliwia bezpośrednie korzystanie z natywnych aplikacji telefonu i sterowanie nimi do robienia zdjęć i nagrywania filmów bez potrzeby specjalnej aplikacji. Ponadto, aby uzyskać najlepszą wydajność, oś obrotową silnika można przechylać i utrzymywać pod kilkoma kątami. Teraz możesz zaprosić przyjaciół, mieć więcej odsłon i super zabawę!
Cena: 349,00 zł
WWW: allegro.pl
Casa Hub O7 – Multi-hub z ładowarką indukcyjną
Porty USB-C mają wiele zalet, do których należą wysoka prędkość przesyłu danych oraz dobre właściwości zasilające. Nowe laptopy, ze względu na swoje minimalistyczne konstrukcje, mają jednak coraz mniej takich portów. Kłopotliwe może być więc oddanie portu np. ładowarce, kiedy potrzebujemy skorzystać z innego urządzenia peryferyjnego, zwłaszcza gdy laptop ma tylko jedno wejście USB-C.
Dzięki CASA Hub O7 podłączysz urządzenia peryferyjne o swojego komputera i jednocześnie naładujesz bezprzewodowo swojego iPhone’a.
Cena: 499,00 zł
WWW: allegro.pl
Mophie wireless charging pad
Bezprzewodowa ładowarka Mophie szybko i bezpiecznie uzupełni energię Twojego iPhone’a, słuchawek AirPods, a także każdego innego urządzania kompatybilnego z technologią QI. Bezpieczny obwód zapobiega przeładowaniu i kontroluję temperaturę, aby zapobiec przegrzaniu.
Nie musisz zdejmować obudowy, żeby naładować telefon. Mophie umożliwia bezprzewodowe ładowanie telefonu w obudowie, której grubość nie przekracza 3mm.
Gładkie, szklane wykończenie zapewnia minimalistyczne i eleganckie wzornictwo, które sprawdzi się zarówno w przestrzeni domowej, jak i biurowej
Cena: 259,00 zł
WWW: allegro.pl
Sennheiser MOMENTUM True Wireless 2
Druga generacja słuchawek Sennheiser MOMENTUM True Wireless zapewniają wyjątkową jakość dźwięku, którą można cieszyć się w każdej sytuacji. To idealny wybór dla wymagających słuchaczy dzięki udoskonalonej technologii audio: 7-milimetrowe przetworniki Sennheiser, zaprojektowane i wyprodukowane w Niemczech, zapewniają wyjątkowy dźwięk stereo z głębokim basem, naturalnymi średnimi i wyraźnymi górnymi tonacjami. Dźwięk można łatwo dostosować do własnych upodobań za pomocą wbudowanego korektora i aplikacji Smart Control firmy Sennheiser. Dzięki nowej funkcji – Active Noise Cancellation – można cieszyć się niesamowitym dźwiękiem wysokiej jakości nawet w wyjątkowo głośnym otoczeniu. Bluetooth 5.1 i najnowsza obsługa wysokiej jakości kodeków audio, w tym AAC i Qualcomm aptX, gwarantują solidną łączność oraz bezbłędną transmisję bezprzewodową.
Cena: 1249,00 zł
WWW: sennheiser.pl
Moshi Snapto – Magnetyczny Uchwyt Samochodowy Qi
Wysokiej klasy uchwyt samochodowy wyposażony został w zintegrowany moduł indukcyjny z certyfikatem Qi. Innowacyjny system SnapTo™ pozwala ładować telefon bezprzewodowo przy jednoczesnym zastosowaniu magnetycznego systemu mocowania etui do uchwytu. Uchwyt kompatybilny jest z wybranymi modelami etui Moshi z serii SnapTo™ (iGlaze, Altra oraz Overture do nowych modeli iPhone). Zastosowany moduł Qi obsługuje szybkie ładowanie baterii 10 W, dzięki czemu telefon pozostaje naładowany również w przypadku intensywnego korzystania z aplikacji. Podwójny system montażu pozwala przytwierdzić uchwyt bezpośrednio do kokpitu, lub wpiąć go do kratki nawiewu. Swobodne obracanie telefonu pozwoli nam obsługiwać telefon jedną ręką i uzyskać optymalny kąt widzenia.
Cena: 289,00 zł
WWW: allegro.pl
Speck Presidio2 Armor Cloud – Etui z Powłoką Microban
Niewidzialna ochrona antybakteryjna.
Zaawansowana dwuwarstwowa obudowa ochronna Presidio2® Armor Cloud wykonana została w technologii Armor Cloud, która polega na rozmieszczeniu wewnątrz etui specjalnych kapsułek wypełnionych powietrzem. Działają one na podobnej zasadzie, co poduszki powietrzne w samochodach. W momencie upadku na twarde podłoże, kapsułki amortyzują siłę uderzenia przy pomocy skompresowanego w nich powietrza. Etui chroni przed upadkiem z wysokości 4,8 m. Unikalne, przyjemne w dotyku błyszczące wykończenie zapewnia elegancki wygląd, a ultra-responsywne przyciski umożliwiają płynne klikanie i regulację głośności. Niewidzialna powłoka antybakteryjna firmy MICROBAN, która redukuje ilość zarazków zbierających się na powierzchni etui o 99% zapewnia dodatkowy komfort użytkowania.
Cena: 139,00 zł
WWW: topbuy.pl
Incase Textured Hardshell In Nanosuede – Materiałowa Obudowa Dla Macbooka Pro 13
Obudowa Incase Textured Hardshell in NanoSuede wykonana została przy użyciu specjalnej tkaniny przypominającej w dotyku wysokiej jakości zamsz. Materiał ten charakteryzuje się wyjątkową odpornością na zabrudzenia i zużycie mechaniczne. Wierzchnia warstwa NanoSuede powleka w całości wewnętrzną pokrywę z tworzywa Makrolon® firmy Bayer, która zapewnia dodatkową ochronę aluminiowej obudowy MacBooka Pro podczas podróży lub pracy poza domem. Zintegrowane gumowe nóżki poprawiają jednocześnie ergonomię pisania i usprawniają chłodzenie laptopa pod obciążeniem. Obudowa została wyposażona w otwory wentylacyjne zgodne z systemem chłodzenia w MacBooku Pro. Rozwiązanie to gwarantuje wysoką kulturę pracy i chroni komputer Apple przed przegrzaniem.
Cena: 289,00 zł
WWW: topbuy.pl
RECENZJA
CleanShot X – idealny zrzut ekranu Twojego Maka

Przemysław Marczyński


Tak jak lubisz, tylko lepiej
macOS ma wbudowane narzędzie do tworzenia zrzutów ekranu. Skrót klawiaturowy Shift+Option+4 zna każdy, kto tworzy obrazy ekranu, Biurka i okien w macOS. CleanShot X potrafi wykonać również grafikę całego ekranu lub okna. Dodatkowo ma kilka atutów znacznie poprawiających te zadania. Genialną opcją jest Scrolling Capture, dzięki której możemy zapisywać przewijany obszar ekranu. Jeśli chcemy pokazać długą stronę www w oknie Safari, wystarczy użyć tej opcji. Aplikacja pozwala również rejestrować materiał wideo, zarówno w postaci MPEG-4, jak również animowanych GIF-ów. Dostęp do funkcji zrzutów ekranu możemy zdefiniować poprzez skróty klawiaturowe oraz z rozwijalnego menu na belce systemowej. Świetnym dodatkiem jest możliwość automatycznego ukrywania ikon na biurku, co daje nam sterylnie czyste ujęcia okien aplikacji. Kolejnym ciekawym dodatkiem jest możliwość przypięcia obrazka, który będzie widoczny na każdym zrzucie ekranu. Funkcja ta przydaje się do podpisywania logotypem tworzonych obrazów. Do tego dochodzi bogaty zestaw opcji umożliwiających nam dostosowanie rozdzielczości oraz liczby klatek na sekundę. I najważniejsze… wygoda użytkowania programu.


Wygoda dzielenia się obrazami
Interfejs został wyjątkowo mądrze zaprojektowany. Gdy wykonamy zrzut ekranu, jego miniaturka pojawia się w lewym dolnym rogu. Przesuwając nad nią kursor myszki, możemy wybrać jedną z opcji: zapis, wysłanie do chmury oraz opis obrazka, i przypiąć go do okna, aby był widoczny podczas kolejnego zrzutu ekranu. Dzięki założeniu darmowego konta CleanShot Cloud możemy natychmiast opublikować zrzut ekranu w internecie i przesłać osobom zainteresowanym odnośnik do strony z obrazkiem. Rozbudowane opcje opisu pozwalają rozmazać fragmenty, które chcemy ukryć, a funkcja Counter świetnie sprawi się podczas numerowania czynności – rozwiązanie niezwykle przydatne podczas tworzenia opisów poradnikowych do obrazków. Możemy z tego miejsca także podświetlać fragmenty zrzutów, a nawet przycinać obrazek, aby dopasować jego rozmiar.


Robię dużo zrzutów ekranu
Przygotowywanie recenzji programów, publikacja książki czy poradnika wymaga ode mnie ciągłej pracy z obrazami z macOS. To wszystko wymaga sprawnego narzędzia potrafiącego pokazać to, co dzieje się na ekranie komputera. Gdy spróbowałem pracy z CleanShot X, trudno mi sobie wyobrazić używanie innego narzędzia. Przemyślany interfejs, integracja z systemem macOS i wygoda udostępniania obrazów to ogromne atuty używania tego programu.
CleanShot X
Ocena: ★★★★★☆
Cena: 29,00 $
WWW: cleanshot.com
Pozytywy:
+ Świetnie przemyślany interfejs
+ Bezpośrednie publikowanie zdjęć w sieci
+ Możliwość zapisu jako MPEG-4 i animowany GIF
+ Opcja zrzutu ekranu przewijanego okna
Negatywy:
– Ciężko znaleźć
RECENZJA
Mysz Logitech MX Master 3 dla Mac

Przemysław Marczyński
Kiedy po kilku latach intensywnego używania trackballa coraz częściej sięgasz po mysz leżącą na biurku, to może oznaczać dwie rzeczy: jest wyjątkowo ergonomiczna i bardzo wygodna w pracy. Już dawno nie było w ofercie Logitech myszki oznaczonej „dla Mac”, a nowy gryzoń ma duże szanse stać się najlepszą myszką, jakiej użyjecie ze swoim sprzętem Apple.

Nie będziemy tęsknić za połączeniem radiowym
Logitech chciał pokazać, że jego mysz jest produktem wyjątkowym już od samego wyjęcia go z opakowania. Efekt został osiągnięty, bo eleganckie pudełko przyjemnie komponuje się z efektownie wyglądającą MX Master 3. W pudełku znajdziemy kabel USB-C, dzięki któremu będziemy mogli naładować mysz i co ważne nie będzie potrzebna żadna przejściówka, aby podłączyć ją do nowych komputerów Apple. W odróżnieniu od wersji PC tego produktu nie znajdziemy wśród dodatków odbiornika radiowego.
Z jednej strony nie jestem zaskoczony, bo w ofercie Logitecha nie ma wersji tego urządzenia z portem USB-C. Dodanie zatem niekompatybilnego w stu procentach „dongla” byłoby komiczne. Osobiście nie będę tęsknił. Pracowałem zarówno w połączeniu radiowym, Unifying jak również przez Bluetooth i nie odczułem żadnej różnicy w stabilności połączenia i precyzji ruchu kursora. Atutem jest natomiast wolny port USB.

Praca bez zmęczenia
Od zawsze pracowałem z trackballem. Lubię wygodnie oprzeć dłoń na powierzchni tego urządzenia. Mysz Logitecha mimo swoich mniejszych rozmiarów jest świetnym kompromisem pomiędzy wielkością a wagą. Nawet duża ręka będzie czuć się komfortowo na profilowanej, lekko karbowanej powierzchni myszki. Jednocześnie dłoń się nie poci i pewnie trzyma się podczas ruchu. Masa 141 gramów nie będzie barierą do kilkugodzinnej pracy.

Działaj gdzie chcesz i jak chcesz
Nowa mysz serii MX ma sześć klawiszy, dzięki którym będziemy mogli przypisać im spersonalizowane działania. Obok takich funkcji jak Kopiuj/Wklej czy Przód/Tył będziemy w stanie skorzystać z gestów podobnych do tych z gładzika. Mysz posiada dwie rolki i to jest ewenement, którego wcześniej nie widziałem. Jeśli ktoś by mi powiedział, że kółko pod kciukiem jest świetnym dodatkiem, pewnie bym go wyśmiał. Dziś jednak dla osób pracujących z materiałem wideo przesuwanie linii czasu w poziomie jest wręcz idealnym rozwiązaniem.
Prawdziwym majstersztykiem jest jednak przednia rolka. Dzięki temu, że wykonano ją z metalu, świetnie czuje się ją pod palcem. Do tego może pracować w dwóch trybach: ze skokiem i gładko. Ten pierwszy to znany sposób przewijania, gdzie czujemy pod palcem każde obrócenie rolki. Natomiast funkcja Free spin pozwoli płynnie mknąć przez długie strony dokumentów bez zatrzymywania się. Kółko obraca się bez żadnych oporów. Przyznam się, że sposób, w jaki to zrobiono, jest niesamowity. Przemyślano tu nawet rozwiązanie SmartShift, gdzie rolka sama wyczuje, czy przewijamy długi czy krótki dokument i dostosuje sposób obracania się. Prawdziwe mistrzostwo. Wszystkie te funkcje zamyka świetna rozdzielczość myszki. 4000 dpi potrafią precyzyjnie przesuwać kursor nawet na ekranach o dużych rozdzielczościach.

Urządzenia mobilne i komputery
Od dłuższego czasu Logitech pozwala nam korzystać ze swoich akcesoriów na kilku komputerach. Podobnie jest z myszką MX Master 3. Pod spodem mamy przełącznik umożliwiający nam komunikację z różnym sprzętem. Użycie słowa „sprzęt” jest zamierzone, bo „gryzonia” można podłączyć do iPada. Nowy iPadOS pozwala skutecznie używać myszy podczas pracy, a MX sprawi się tu również świetnie. Konfiguracja jest tak samo prosta jak przy komputerze. Na spodzie wybieramy numer urządzenia, a na iPadzie w Ustawieniach wskazujemy sekcję Bluetooth, gdzie pojawi się myszka. Będziemy mogli korzystać z opcji przechodzenia pomiędzy aplikacjami czy otworzenia menu podręcznego, klikając lewym przyciskiem myszy. Tu przykładowo aplikacja Mail pozwoli nam odpisać na e-maile lub skasować wiadomości.


Faktycznie dla Maka
Nie miałem w ręku lepszej myszki. Wygoda pracy jest wyjątkowa. Możliwość definiowania klawiszy i rolek pod aplikacje bardzo przydatna. Złącze USB-C w myszce to możliwość bezpośredniego podłączenia do komputera. Nawet kolor myszki jest tu dobrany pod moje ulubione barwy Space Grey. Logitech MX Master 3 spełni wszystkie oczekiwania wymagających użytkowników zarówno komputerów, jak i urządzeń przenośnych.
MX Master 3 do Mac
Ocena: ★★★★★☆
Cena: 479 zł
WWW: www.logitech.com
Pozytywy:
+ Świetna ergonomia
+ Możliwość pracy na 3 komputerach
+ Wsparcie dla iPadOS
Negatywy:
– tylko dla osób praworęcznych
RECENZJA
Sennheiser Momentum True Wireless 2

ARTUR JOPEK
Sennheiser nie zatrzymał się w miejscu i udostępnił do sprzedaży drugą wersję swoich „prawdziwie bezprzewodowych” słuchawek Momentum True Wireless. Z niecierpliwością czekałem na testy tego sprzętu, ponieważ poprzednik mimo kilku wad był dla mnie w tym czasie jednym z najlepiej grających modeli w tym segmencie. Czy True Wireless 2 utrzymały poziom na tak dynamicznie rozwijającym się rynku? Sprawdźmy.

Pierwsze wrażenia
Już pierwsze spotkanie z produktem wywołało uśmiech na mojej twarzy. Etui ładujące (w wersji czarnej) ma ciemniejszy kolor tekstylnego obicia. Poprzednie było jasne i podatne na zabrudzenia, a teraz nie musimy się tym martwić. Etui posiada diodę wskazującą kolorem poziom naładowania oraz złącze USB-C do ładowania. Producent do kompletu dodaje przewód USB-C > USB-A, a nie jak poprzednio pełny USB-C oraz przejściówkę na USB-A. To moim zdaniem krok wstecz, ale widać popularność USB-C nie jest aż tak wielka i producent zwyczajnie nie chce ponosić dodatkowych kosztów.

Słuchawki są lekkie i zgrabne, a tworzywo, z których są wykonane, jest przyjemne w dotyku i sprawia wrażenie solidnego. Każda słuchawka mieści w sobie 7-milimetrowy przetwornik, a jej obudowę wieńczy z jednej strony dotykowy srebrny przycisk, a z drugiej wkładka dokanałowa z silikonową gumką (dostępną w czterech rozmiarach). Przyciski można prawie dowolnie konfigurować. Prawie, bo te związane z połączeniami telefonicznym są stale zdefiniowane. Możliwość dostosowania do własnych potrzeb przycisków to świetna sprawa. Choćby w takim przypadku, gdy nie ma jeszcze polskiej Siri, a połączenie z asystentem włącza się po jednym „tapnięciu”. Można też całkowicie wyłączyć sterowanie dotykowe i zarządzać słuchawkami tylko z poziomu iPhone’a, co kto woli. A jeśli o tym mowa, to za zarządzanie Momentum True Wireless odpowiada aplikacja Smart Control, którą bezpłatnie pobierzemy z App Store. Pomoże nam sparować urządzenie oraz koordynować.

Użytkowanie
Słuchawki są bardzo wygodne i trzymają się stabilnie w uszach, są lekkie i praktycznie się ich nie czuje. Momentum są ponadto zabezpieczone przed zachlapaniem, co prawda tylko w klasie IPX4, ale nie trzeba się bać, że deszcz uszkodzi nasz drogi sprzęt i można już myśleć o treningu. Nawet znacznie dłuższym niż zwykle, bo metamorfozę przeszła też bateria, która jest w stanie na jednym ładowaniu pracować aż 7 godzin, a korzystając z etui można doładować je o dodatkowe 21 godzin. Co ważne, wystarczy tylko 10 minut ładowania, aby słuchawki cieszyły nas muzyką przez prawie 1,5 godziny. Momentum uruchamiają się automatycznie, wystarczy, że wyciągniemy je z etui i już są włączone. Analogicznie jest z wyłączaniem.
Jak większość słuchawek bezprzewodowych w tej grupie cenowej, tak i True Wireless 2, dysponują systemem Aktywnej Redukcji Hałasu (ANC), jak również możliwością przekazywania dźwięku z zewnątrz (Transparent Hearing). Systemy te stały się już standardem i działają tu bez większych zastrzeżeń. Nie ma „klaustrofobicznego” odcięciam, a hałasy otoczenia nam nie przeszkadzają.

Brzmienie
Zakładając nowy produkt Sennheisera na uszy, nie spodziewałem się znaczącej poprawy dźwięku w najnowszej wersji. Momentum True Wireless 2 grają piękną przestrzenną szeroką trójwymiarową sceną. Instrumenty można doskonale lokalizować, a w lepszych realizacjach wręcz czuć akustykę pomieszczeń i wszelkie niuanse. Nie wiąże się to z żadnymi „wyostrzeniami”. Dźwięk jest gładki i naturalny, co powoduje, że nawet kilkugodzinne sesje odsłuchowe nie powodują żadnego zmęczenia. Wszystkie pasma są mocno ze sobą „sklejone” i żadne nie wychodzi przed szereg. Bas jest silny i zawsze na czas, średnica bogata i wyrównana, a wysokie tony też niczego sobie. Praktycznie każdy repertuar muzyczny sprawdzi się na nich bez problemów. Jeśli już mam się do czegoś przyczepić, to tylko do braku drapieżności i ataku, zwłaszcza w „ostrzejszym” repertuarze, ale przecież nie można mieć wszystkiego. To bardzo uniwersalne słuchawki, których dźwięk ma się podobać i nie mam wątpliwości, że tak będzie. Jeśli jednak ktoś poczuje niedosyt, będzie mógł dostosować dźwięk do swoich potrzeb za pomocą bardzo wygodnego equalizera, który jest dostępny w aplikacji Smart Control.

Podsumowanie
Sennheiser Momentum True Wireless 2 to godny polecenia produkt. Producent odrobił pracę domową i zamiast odcinania kuponów zaprezentował naprawdę godnego następcę i tak niezłych „jedynek”. Na dodatek bez podnoszenia ceny, co warto podkreślić. Jeśli szukasz w pełni bezprzewodowych słuchawek, które potrafią naprawdę „zagrać”, to już znalazłeś.

Sennheiser Momentum True Wireless 2
Ocena: ★★★★★☆
Cena: 1249,00 zł
WWW: sennheiser.pl
Pozytywy:
+ Jakość dźwięku
+ Czas pracy na baterii
+ Solidne wykonanie
Negatywy:
– Rezygnacja z kabelka ze złączem USB-C
RECENZJA
Canon Pixma G6040

Przemysław Marczyński
Druk dobrej jakości nie musi być drogi. Przez ostatnie kilka tygodni korzystałem z modelu Pixma G6040, wykorzystując ją zarówno do pracy biurowej i domowych zadań, jak również do czegoś znacznie bardziej wymagającego – druku zdjęć. Czy tanim kosztem można uzyskać fotograficzną jakość wydruku? Canon bardzo miło mnie zaskoczył.

Budowa
Drukarka wpisuje się w standardowy rozmiar urządzeń dostępnych na rynku. Waga około 8 kilogramów oraz wymiary 403 × 369 × 195 mm pozwolą na umieszczenie jej na biurku bez specjalnych problemów. Wyposażono ją w port USB 2.0 oraz ethernet pozwalający wpiąć drukarkę do sieci przy użyciu kabla. Osobiście nie skorzystałem z tych złącz, ponieważ Pixma posiada również kartę Wi-Fi w technologii IEEE802.11 b/g/n, dzięki której bez problemu obsłużymy ją bezprzewodowo. Z przodu znajdziemy kilka przycisków po-zwalających włączać drukarkę, konfigurować ją na panelu LCD oraz przełączać w tryb pracy skanera i ksero. Co ważne, najprawdopodobniej nie będziecie musieli sięgać do obszernej instrukcji, jaką przygotował dla nas Canon. Przyciski są dobrze opisane, a ja w dokumentacji szukałem jedynie hasła do konta administratora drukarki, którym oka-zał się numer seryjny urządzenia. Wzrok przykuwają miejsca na tusz. Po lewej stronie widzimy, ile czarnego tuszu zawiera pojemnik, prawa krawędź drukarki to trzy zbiorniki z kolorowymi tuszami. Jesteśmy w stanie kontrolować ilość atramentu bez konieczności uruchamiania dodatkowych aplikacji. Drukarka pozwala na załadowanie 250 arkuszy w dolnym podajniku. Przemyślanym dodatkiem jest małe okienko, dzięki któremu możemy podejrzeć, ile kartek jest gotowych do druku. Drugi podajnik znajduje się w górnej części drukarki i mieści 100 kartek. Przydaje się on do drukowania pojedynczych stron na papierze fotograficznym bądź kopert bez konieczności wyjmowania zwykłego papieru z kasety.

Włącz i działaj
Uwielbiam macOS za to, że duch prostej obsługi wciąż jest obecny w tym systemie. Canon Pixma 6040 doskonale wkomponowuje się w ten sposób pracy. Po wyjęciu drukarki z pudełka wystarczyło, że włączyłem urządzenie i z menu wybrałem podłączenie się do sieci wi-fi. Najtrudniejszym procesem było wpisanie hasła bez panelu dotykowego klawiatury. Ekran LCD wymaga też dużej ilości światła, aby dało się przeczytać, co się na nim wyświe-tla. Następnie w Preferencjach systemowych macOS wybrałem opcję Dodaj drukarkę, aby natychmiast móc korzystać w nowego urządzenia. Co więcej, z łatwością będziemy mogli użyć jej do drukowania bezpośrednio z iPhone’a. Canon Pixma 6040 obsługuje technologię AirPrint, dzięki czemu z łatwością możemy używać jej na telefonie, a to dopiero początek możliwości, jakie daje ten sprzęt.

Drukarka do działań mobilnych
Canon zadbał o to, abyśmy mogli ściśle powiązać naszego iPhone’a z drukarką. Przy pomocy aplikacji na iOS – Canon PRINT Inkjet/SELPHY, możemy w prosty sposób skanować dokumenty telefonem i natychmiast je drukować. Komunikacja działa również w przeciwnym kierunku. Możemy wykorzystać ekran telefonu do wykonania kopii dokumen-tów umieszczonych na szybie skanera. Z poziomu telefonu ustawimy również parametry druku, jakość papieru i jego rozmiar. Dużym atutem tego modelu Pixmy jest opcja zdalnego drukowania dokumentów. Wykorzystamy do tego Google Docs. Z każdego miejsca będziemy mogli wysłać do niej żądanie druku, dzięki czemu nasi współpracownicy otrzymają zawsze aktualne dokumenty na swoje biurko.
Druk dla wymagających
Pisząc na wstępie, że Pixma jest drukarką do zastosowań domowych, trochę skłamałem. Brałem tu pod uwagę szybkość druku, która niespecjalnie ma zryw czerwonego Ferrari. Druk czarno-biały jednej strony w trybie „Normalnym” to 25 sekund. Ciekawostką jest natomiast różnica druku w trybie ekonomicznym i normalnym, która prawie jest taka sama. Przetestowałem to na dwustronnym druku 340 stron. Czas, jaki uzyskałem dla trybu ekonomicznego, to 2 godziny i 4 minuty, dla normalnego – 2 godziny i 7 minut. Pixma G6040 ma wysoką rozdzielczość druku 4800 × 1200 dpi, co przekłada się na jakość uzyskanych obrazów. Wydruk materiałów do czytania w trybie ekonomicznym jest zdecydowanie wystarczający. Jednak potencjał tego urządzenia uwydatni się z chwilą użycia papieru fotograficznego i druku zdjęć. Efekt może spowodować, że trzeba będzie przygo-tować wygodne krzesło, by mieć na czym „siąść z wrażenia”. Jakość barw, przejścia tonalne, zdjęcia wyglądają jak wyjęte z profesjonalnego fotolabu.

Tani druk
Niewątpliwym atutem drukarki jest jej koszt utrzymania. Chociaż jest to drukarka atramentowa, to dzięki zastosowaniu pojemników do ponownego napełnienia tuszu druk staje się wyjątkowo przystępny w cenie. Czarny tusz to wydatek 40 złotych, co według producenta starcza na wydruk 6000 stron. Według moich wyliczeń taki pojemnik starczy przy druku zwyczajnego tekstu (książka z obrazkami) na 6800 stron. Lubię w tej drukarce podgląd zawartości zbiornika z tuszem. Łatwo mogłem sprawdzić, że po wydrukowaniu 1700 kartek ubyło w zbiorniku 1/4 tuszu. Sam proces uzupełniania tuszu jest również prosty. Otwieramy tusz, odkrywamy wlew do drukarki i… napełniamy.

Ekonomiczna drukarka o dużych możliwościach
Podejmując decyzję o zakupie drukarki, oczekujemy jak najwyższej jakości przy niskim koszcie druku. Pixma G6040 w wyjątkowy sposób łączy ze sobą te dwie rzeczywistości. Ta drukarka łączy w sobie trzy urządzenia: wygodną drukarkę i skaner i ksero. Dodat-kowym atutem jest wsparcie dla druku z telefonu oraz zdalne drukowanie dokumentów Google Docs. Dla zastosowań domowych oraz uwiecznienia wspomnień w wysokiej jakości druku Canon Pixma G6040 będzie wyjątkowo trafnym wyborem.
Canon Pixma G6040
Ocena: ★★★★★☆
Cena: 1150,00 zł
WWW: canon.pl
Pozytywy:
+ Wysoka jakość druku
+ Wsparcie dla technologii Air Print
+ Ekonomiczny wydruk
+ Trzy urządzenia w jednym: drukarka, skaner, ksero
Negatywy:
– Dość niska prędkość druku
– Nieczytelny ekran LCD
RECENZJA
NuraLoop

Artur Jopek

Australijski styl
Nura to australijski startup, obecnie specjalizujący się w produkcji słuchawek. Powstał w 2015 roku i bardzo szybko zachwycił świat swoimi nowatorskimi rozwiązaniami. Tworzą go naukowcy, którzy w swoich produktach wykorzystują opatentowaną technologię otoemisji akustycznej. Temat chwycił, bo zaczynali od kampanii na Kickstarterze, a teraz po kilku rundach finansowania są już stabilną firmą i możemy poznać ich najnowszy produkt.

Co w pudełku
Samo pudełko przywodzi skojarzenia z naszymi ulubieńcami z Cupertino. Warto o tym wspomnieć, ponieważ odczucia użytkownika przy pierwszym kontakcie z produktem mają niebagatelne znaczenie. Nura włożyła energię do zaprojektowania opakowania, które sprawia, że już na pierwszym etapie zetknięcia z produktem czujemy, że mamy do czynienia ze sprzętem z wyższej półki. Wewnątrz oprócz samych słuchawek znajdziemy eleganckie i przyjemne w dotyku etui, komplet kabli i silikonowych nakładek. Wszystko elegancko zapakowane w świetnie zaprojektowanym opakowaniu. Po takim początku nie mogłem się doczekać, kiedy słuchawki znajdą się w moich uszach.

Bliskie spotkanie
NuraLoop to dokanałowe bezprzewodowe słuchawki wyposażone w system wyciszania dźwięków otoczenia ANC. Nie są to słuchawki typu „true wireless”, gdyż przetworniki łączy przewód. Dla jednych może to być wada, dla drugich zaleta. Z pewnością trudniej jest je zgubić. Przewód jest elastyczny i nie za długi. Na jego środku znajdziemy nie typowe złącze, ale siedem gołych okrągłych styków, służących do podłączenia wyposażonego w specjalne złącze przewodu ładującego USB-A lub ze złączem jack 3,5 mm, który znajdziemy w zestawie. Nie jesteśmy wiec zdani wyłącznie na Bluetooth (tu 5 generacji). Słuchawki są odporne na pot i mam nadzieję, że spocony kark, na którym będzie spoczywać wspomniane złącze, nie spowoduje zwarcia i nie wyrządzi szkody słuchawkom.
Same przetworniki wyglądają świetnie. Są solidne i dobrze spasowane, a plastiki przyjemne w dotyku. A jeśli o dotyku mowa, to należy wspomnieć, że oba są wyposażone w błyszczące dotykowe powierzchnie. Nie są to tylko przyciski. Pokręcenie po ich powierzchni palcem jak potencjometrem dostosowuje poziom wyciszenia słuchawek lub głośności. To bardzo wygodne i intuicyjne rozwiązanie. Sam system ANC działa bardzo skutecznie, przy czym nie jest mocno inwazyjny i nie czujemy nieprzyjemnego odcięcia od środowiska zewnętrznego, a możliwość regulacji jego natężenia jest doskonałym pomysłem i sprawdza się w codziennym użytkowaniu. Silikonowe końcówki są dostępne w czterech rozmiarach, więc z dopasowaniem nie będzie problemu. Na dodatek w komplecie znajdziemy zestaw siateczek chroniących przetworniki
Każda słuchawka posiada elastyczny pałąk, który dobrze kontroluje umiejscowienie wkładek w uszach. Wszystko jest przemyślane i bardzo wygodne. Słuchawki dobrze się trzymają w kanałach i nawet kilkugodzinna sesja odsłuchowa nie powoduje żadnego dyskomfortu, a jest to możliwe, ponieważ słuchawki mają „nieśmiertelną baterię”. Nie potrafiłem jej wyładować przez praktycznie cały dzień słuchania.

Badamy słuch
Gdy już słuchawki znajdą się na naszych uszach, czas sięgnąć po iPhone’a, pobrać aplikację „nura” i rozpocząć konfigurację. To najważniejszy moment, ponieważ po sparowaniu słuchawek zostanie przeprowadzona wspomniana analiza otoemisji akustycznej naszych uszu. W słuchawkach pojawiają się delikatne dźwięki, które wywołują sygnał powstający w naszych uszach w odpowiedzi na te bodźce. Jest on mierzony przez superczuły mikrofon wbudowany w słuchawkę, gdyż to właśnie w nim jest zakodowana informacja o tym, jak dobrze słyszeliśmy dźwięk wejściowy. Na bazie tych danych po zakończeniu testu tworzony jest profil, który dostosowuje brzmienie nagrania do możliwości naszego słuchu, wyciągając z niego wszystko, co najlepsze.
Po wykonaniu profilu możemy przywrócić naturalny dźwięk, ale jest on zdecydowanie mniej atrakcyjny od zaproponowanego przez Nurę. Profil możemy w aplikacji podrasować suwakiem immersji. Znów zabrzmiało naukowo, bo to proces zanurzania zmysłów. W tym przypadku charakteryzuje się przede wszystkim uzupełnieniem dźwięku o niższe tony. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy to tylko chwyt marketingowy czy słuchawkowa „rocket-science”. Dźwięk robi wrażenie na wszystkich osobach, którym tworzyłem profile. Więc coś w tym jest.

Jak grają „loopsy”
Opakowanie i wykonanie nie zawiodły, dźwięk również. NuraLoopsy grają pełnym żywym dźwiękiem z doskonałą podstawą basową. „Basior” jest tu naprawdę doskonały. Zróżnicowany i rytmiczny i mocny. Mało jest produktów na rynku, które tak potrafią traktować ten zakres bez szkody dla reszty. Nie traci na tym średnica ani wysokie tony. Instrumenty są doskonale „zakonturowane” i precyzyjne. Dobrze oddawane są niuanse i kolejne plany. Scena mogłaby być nieco szersza i głębsza, ale to już zwyczajne marudzenie. Rozczarowuje natomiast jakość rozmów telefonicznych i wygląda na to, że Airpodsy długo będą szukać konkurentów w tej materii. Chociaż producent zapewnia, że w najnowszej aktualizacji oprogramowania ma się to zmienić. Niestety, nie zdążyłem przetestować najnowszej aktualizacji, ale zakładam, że producent dotrzyma słowa.
I właśnie to, co warto docenić w Nura, to rozwój sprzętu. Ze względu na fakt, że w portfolio marki są tylko dwa produkty, Producent nadal je rozwija i kolejne wersje firmware’u przynoszą nie tylko poprawki błędów, ale także nowe funkcjonalności. Inne marki wprowadziłyby nowy, lepszy produkt, zamiast poszerzać możliwości starego.

Podsumowanie
NuraLoops to bardzo interesująca rzecz, z nowatorskim podejściem do dźwięku i ciekawym designem. Połączenie nauki i inżynierii sprawdziło się w tym przypadku i powstał produkt, który zadowoli zarówno maniaków technologii, jak i wymagających od jakości generowanego dźwięku nieco więcej. Jeśli szukasz naprawdę dobrych bezprzewodowych słuchawek dokanałowych, to koniecznie musisz poznać NuraLoop.
NuraLoop
Ocena: ★★★★★☆
Cena: 229.00 €
WWW: musictoolz.pl
Pozytywy:
+ Wysoka jakość dźwięku
+ Ciekawa stylistyka
Negatywy:
– Nietypowe przewody
PORADA
Jak zostać deweloperem HomeKit cz. XXII.
Więcej praktyki

Jaromir Kopp

Nowość w domu, czyli schody
Może nie jest to powód do dumy, ale po latach nadszedł czas, aby zrobić w domu prawdziwe schody. Te użytkowane od początku bardziej przypominały drabinę i to stromą, choć dla piesków nie stanowiły przeszkody. Jak schody, to i oświetlenie. Jedno i drugie postanowiłem zrobić sam. Wykonanie elementów do schodów z mojego projektu zleciłem profesjonalnemu stolarzowi, który życzliwie doradził kilka poprawek. Do montażu wziąłem się niemal sam z pomocą domowników i mojego Taty. Jednak podejrzewam, że budowa schodów drewnianych samonośnych nie jest czymś, co Was specjalnie zainteresuje.
Jak wiecie z poprzedniego odcinka, znalazłem kilka starych płytek, które przygotowałem jako samodzielne sterowniki Wi-Fi RGBW na układach ESP32. Projekt wykonałem niemal w ciemno, bez budowy prototypu. Okazało się po roku, że płytki sprawują się idealnie. Jedną zamontowałem w kuchni w roli sterownika dwóch krótkich odcinków taśm LED pod półką nad blatem, który mają oświetlać. Sprawdza się wyśmienicie.
Ze schodami sprawa wygląda poważniej. Pierwszy pomysł oświetlenia był „oklepany”, czyli taśmy LED pod noskami stopni. Jednak frezowanie rowków pod taśmy to dodatkowy wydatek, a i podłączanie do sterownika też się komplikowało. Był też inny problem o, którym wspomnę niżej. Po przejrzeniu pomysłów w internecie stanęło na wąskich (15 mm) listwach wzdłuż ścian, tzw. ćwierćwałkach, pod którymi umieszczona została taśma LED. W sumie wyszło jej prawie 7 metrów, choć pod stopniami byłoby jej prawie dwa razy więcej. I tu zaczęły się „schody” z oświetleniem schodów.

Mój sterownik RGB(W)
z racji zamiłowania do prostych rozwiązań, oparłem na scalaku ULN2803. Jest to tzw. macierz tranzystorów w układzie Darlingtona. Jej zaletą jest skrajnie proste podłączenie. Układ dysponuje 8 kanałami, każdy o prądzie do 0,5 A (napięcie nawet do 50 V). Można je łączyć, aby sumować maksymalny prąd. Ja łączę w pary, czyli dysponuję 4 kanałami po jednym amperze. Z jednej strony każdą z par łączy się bezpośrednio pod wyjście GPIO mikrokontrolera, z drugiej wprost do zasilania taśmy LED. Macierz „załącza” masę (GND), czyli idealnie współdziała z taśmami LED jedno- i wielokolorowymi, gdzie wspólny jest plus. Jak mogliście szybko wyliczyć, pod pojedynczy kanał mogę podłączyć przy zasilaniu napięciem 12 V maksymalnie 10-12 W. Jednak niestety układ ULN2803 ma dodatkowe ograniczenie. Większość z jego odmian nie może być obciążona sumarycznym prądem większym niż 2,5 A. Daje to przy 12 V maksymalnie 30 watów mocy.
Do oświetlenia miałem już zakupioną taśmę świecącą ciepłą miłą białą barwą. Jej moc to 4,8 wata na metr. W sumie wyszło niemal 7 metrów taśmy. Proste wyliczenie pokazuje, że maksymalną moc przekroczyłbym o prawie 4 waty. Jednak nie zraziłem się tym.

Na początek umieściłem listwę na dwóch ścianach
dla sprawdzenia efektu. Podłączyłem do mojego sterownika oraz zasilacza 2 A, 12 V. Efekt oświetleniowy był bardzo zadowalający. Jednak już czułem, że układ ULN2803 robi się gorący. Może nie parzył, ale niewiele brakowało. Zasilacz też przy pełnej mocy dziwnie bzyczał. Zamieniłem go na mocniejszy 5 A, 12 V i rozpocząłem pracę nad listwą na ostatnią, trzecią ścianę… oczywiście zdawałem sobie sprawę z możliwości przeciążenia układu. Na szczęście odkryłem na zasilaczu trymer służący do precyzyjnego ustawiania napięcia. Zmniejszyłem je z 12 V do 10,8 V. I w ten sposób, zmniejszając ciut maksymalną jasność, która i tak była za wielka, ograniczyłem też moc taśmy do około 25–27 W. Po podłączeniu i godzinnych testach z maksymalną jasnością mogłem być spokojny. Na układzie bez problemu daje się utrzymać palec, czyli daleko mu do maksymalnej temperatury pracy. Dodatkowo zaopatrzyłem go w mały radiator z taśmy miedzianej.
Kilka osób pytało mnie, czy dzieliłem oświetlenie na sekcje. Mógłbym zrobić ich 4, ale zdecydowanie mi się nie chciało. Schody mają trzy biegi i znacznie lepiej jest je oświetlić w całości jednocześnie. Wyjątek zrobiłem dla małego półmetrowego najniższego odcinka. Jest on w miejscu za dnia dobrze oświetlonym, więc nie ma sensu doświetlać go ekstra. Dlatego ten fragment załącza się tylko w nocy lub gdy odpalam światło schodowe z pełną mocą.


Automatyzacja HomeKit level pro!
Po testach nadszedł czas na automatyzacje. W „klatce schodowej” mam jeszcze żarówkę sterowaną moimi włącznikami „radiowymi” na ESPNOW, działającą oczywiście za pomocą bramki z HomeKit. Jak to przy schodach, jeden włącznik jest na dole, drugi na górze, a trzeci przy łóżku.
Listwy jednak mają za zadanie oświetlać drogę. Dlatego wymyśliłem sobie, że będą stale się lekko świecić, co w nocy zapewni minimum jasności. Za dnia nie będzie się jedynie załączać ostatni fragment przy białej ścianie kominka.
Jak wiecie, już wcześniej opracowałem własne czujniki ruchu na Bluetooth. Działają one nadzwyczaj sprawnie. Udało mi się wygrzebać jeszcze dwa. Jeden umieściłem na górze tak, aby reagował po przekroczeniu linii drzwi. Na dole drugi czujnik było już trudniej ustawić, ale na razie znalazłem dla niego miejsce, w którym reaguje, gdy domownicy lub nasze pieski wchodzą na schody. Niezależnie od pory dnia wykrycie ruchu włącza obie części listwy. Jedna automatyzacja jest wyzwalana dowolnym z czujników (takie rzeczy tylko w innych niż Dom aplikacjach są możliwe). Czujniki mają ustawiony czas „załączenia” na 25 sekund. Wyłączenie (brak wykrycia ruchu) dowolnego z nich wyzwala kolejną automatyzację, która jednak ma dodane warunki. Warunkami jej wykonania jest „brak wykrycia ruchu” obu czujników. Dzięki temu światło gaśnie tylko, gdy obie czujki nie są już pobudzone.
Bardziej skomplikowaną automatyzację zastosowałem do wyłączania światła górnego. Ponieważ schody będą niemal stale delikatnie podświetlane, a na nich raczej nie robi się schadzek, to nie chciałem, aby główne oświetlenie świeciło się zbyt długo.
Coś jak czujnik obecności
Automatyzację wyzwalają dowolne z trzech czynników: wykrycie ruchu przez jeden z sensorów lub włączenie światła. Automatyzacja najpierw sprawdza, czy światło jest zapalone (do na wypadek wywołania jej czujnikiem ruchu). Jeżeli nie, to kończy działanie. Dalsza część napisana jest już w Skrótach dla Domu. Skrót odczekuje 30 sekund. Dalej rozpoczyna się pętla. Dziesięć razy sprawdzane jest, czy któryś z czujników wykrywa ruch. Jeżeli tak, to skrót kończy działania, jeżeli nie ma ruchu, to wykonuje następną pętlę. Po wykonaniu 10 rund (po każdej czeka 6 sekund) bez wykrycia ruchu wyłącza światło i kończy działanie. Dzięki temu światło wyłącza się po 30 sekundach, jeżeli nikt nie wszedł na schody lub po około 115 sekundach od ostatniego wykrycia ruchu na schodach. W praktyce sprawdza się to bardzo przyzwoicie. Gdy ktoś przebywa na schodach, a wcześniej włączył ręcznie światło, to mu ono znienacka nie zgaśnie i również nie pali się bez sensu.
Jeżeli chcesz wiedzieć więcej o podobnych i bardziej skomplikowanych automatyzacjach, to zapraszamy do naszego nowego projektu, forum nie tylko o HomeKit pod patronatem Mój Mac: forum.4homekit.pl. Mnie pozostało jeszcze opanowanie kabli pod schodami.
PORADA
Jak zapisać Mój Mac Magazyn lub inną stronę do czytania off-line

Jaromir Kopp
Jak zauważyliście, nasz magazyn zmienił formę, w której jest publikowany. Zrezygnowaliśmy z formatu PDF na rzecz bardziej uniwersalnej metody publikacji jako strona www. Jednak domyślamy się, że część z Was może być przyzwyczajona do formatu PDF lub chce czytać magazyn bez dostępu do internetu. Na szczęście systemy Apple oferują nam wygodne narzędzia do zapisywania całych stron, i to na kilka sposobów.

Lista czytelnia
Magazyn lub inną stronę www można dodać do Listy czytelnia w przeglądarce Safari zarówno na macOS, jak i iOS oraz iPadOS. Dodatkowo możemy zażyczyć sobie, aby strona została zapisana lokalnie. Pozwoli to na przeglądanie jej również wtedy, gdy nie będziemy mieć dostępu do internetu.
W Safari na macOS klikamy Plus po lewej stronie adresu lub wybieramy z menu Zakładki > Dodaj do listy Czytelnia. To samo wykonamy skrótem Shift+Command+D.
Listę Czytelnia wywołujemy, klikając w jej ikonę po lewej stronie górnego paska okna lub za pomocą menu Widok > Pokaż pasek boczny listy Czytelnia (Control+Command+2).
Wywołując na tytule zapisanej strony w liście Czytelnia menu skrótów (Control+klik) możemy wybrać Zachowaj poza siecią, co pozwoli na przeglądanie strony bez dostępu do internetu.
Na iOS i iPadOS stronę można dodać do listy Czytelnia, pukając w Safari ikonę udostępniania. W menu, które się pojawi, wybierz: Do listy Czytelnia.
Jeżeli chcesz zachować stronę do czytania off-line, wejdź do listy Czytelnia (ikona książki na dolnym pasku w Safari), przytrzymaj dłużej palec na wybranej pozycji. Gdy pojawi się miniaturka strony z menu skrótowym, wybierz z niego Zachowaj lokalnie.
Zapisanie jako PDF
W macOS wybierz z menu Plik > Eksportuj jako PDF i wskaż miejsce do zapisania pliku.
W iOS i iPadOS wykonaj zrzut ekranu, czyli na iPadzie z przyciskiem Początek: Jednocześnie naciśnij i zwolnij przycisk górny oraz przycisk Początek, a na iPadzie z Face ID: Jednocześnie naciśnij, a następnie zwolnij przycisk górny oraz przycisk zwiększania głośności. W przypadku iPhone’a z Face ID wciśnij jednocześnie przycisk zwiększania głośności i włącznik (przycisk boczny) oraz po chwili je puść. W przypadku iPhone’a z Touch ID przycisk Początek i włącznik (przycisk boczny lub górny).
Gdy pojawi się miniaturka zrzutu ekranu, puknij w nią. Następnie na górze przełącz z Ekran na Cała strona. Jeżeli wygenerowany PDF chcemy zapisać od razy w innej aplikacji, możemy puknąć w ikonę udostępniania i wybrać miejsce docelowe. Po puknięciu w OK pojawi się pytanie, czy zapisać PDF w plikach.
W ten sposób nie zostaniecie pozbawieni możliwości czytania tego i kolejnych wydań magazynu w trybie off-line lub w czytnikach PDF.
Redakcja

Wydawca
Pemmax, Przemysław Marczyński. NIP: PL6581721335 REGON: 260572404
adres: ul. Klonowa 33, 26-200 Końskie
Adres redakcji
ul. Klonowa 33, 26-200 Końskie.
KONTAKT
e-mail: redakcja@mojmac.pl
tel.: +48 577 166 255
Skład Redakcji
Redaktor naczelny: Przemysław Marczyński
Redakcja: Jaromir Kopp, Artur Jopek, Piotr Witek, Maciej Winiarski.
Współpracownicy: Krzysztof Radzikowski, Łukasz Banaszak, Mateusz Pełka, Mariusz Bugajski, Kamil Dyrtkowski, Jakub Duś, Łukasz Płonka.
Korekta: Artur Czesak
Projekt i wykonanie strony: ninjalab.pl
Informacje prasowe
Wszystkie informacje prasowe prosimy kierować na adres pr@mojmac.pl
Mój Mac Magazyn nie jest związany z żadnymi firmami. Jego działania i publikowane teksty są niezależne od firm trzecich. Wszystkie teksty, zdjęcia i publikowane informacje są chronione prawami autorskimi i nie mogą być rozpowszechniane bez zgody autorów.
Wykorzystano fotografie autorów tekstów oraz z: pixabay.com, picjumbo.com, unsplash.com oraz grafiki Anthony’ego Boyda.